czwartek, 24 listopada 2016

Wymianka...

Odważyłam się prowadzić bloga. Całkiem nieźle idzie mi szydełkowanie... Ale w pozostałych "sztukach", zwłaszcza tych komputerowych, mam dwie lewe ręce. Niektórzy z domowników twierdzą nawet , że jestem zdumiewającym beztalenciem w tej sferze, co więcej wszystkie próby tłumaczenia, nauki i podpowiedzi trafiają na "totalną blondynkę".
No to się zaperzyłam...Po miesiącu prób i błędów ( tak, błędów było zdecydowanie więcej) miałam ochotę monitor wyrzucić za okno. Myszkę spisałam na straty....
Zapytacie o co tyle hałasu?... O logotyp, baner, znak wodny...
Podkuliłam ogon, kupiłam nową myszkę i z uśmiechem od ucha do ucha poszłam prosić Rodzinkę o wykonanie dla mnie tych kilku drobiazgów. Widzicie oczami wyobraźni jak mój kochany, przystojny mąż z uśmiechem zapewnia, iż zrobi to z przyjemnością? To zresetujcie taką wizję! Wyobraźcie sobie czarną dziurę, brak odzewu i pusty śmiech... Zostałam z niczym (tzn niezupełnie z niczym, Rodzinka niewzruszenie nadal istnieje w swojej czasoprzestrzeni :) )
Nie podnosiłam się jak feniks z popiołów przez kilka setek lat, nawet nie wpadłam w histerię. Rzeczowo, szybko i zdroworozsądkowo stwierdziłam, że poradzę sobie sama.
Z pomocą przyszły mi media społecznościowe, co od razu wykluczyło stwierdzenie "sama"...
Ale po kolei... Buszując w social mediach trafiłam na grupę "Wymianki ręcznych robótek". Zgłosiłam chęć przyłączenia się do tej "zamkniętej" grupy, podglądałam czego dotyczy i przejrzałam oferty. Długo zastanawiałam się nad tym czy zamieścić swoje "ogłoszenie".  Nie ukrywam, że kilka negatywnych opinii i wiadomości o wymiankach, w których jedna strona nie dotrzymała zobowiązania, sprawiły, że miałam wątpliwości. Z drugiej strony, robię prace dla osób, które w kilku zdaniach referują mi swoje oczekiwania i bez mrugnięcia okiem, ufnie czekają na efekt końcowy. Czemu więc i ja nie mogę zaufać?
Zamieściłam swoją propozycję, ze swojej strony wyłuszczyłam czym się zajmuję i załączyłam zdjęcia kilku prac, które miałam już gotowe (zaznaczyłam możliwość udziergania czegoś pod konkretny wymiar) i określiłam iż w zamian oczekuję logotypu. Kiedy wcisnęłam klawisz "enter" stało się jasne, że teraz przyjdzie mi czekać, aż ktoś podejmie tę "piłeczkę" wrzuconą w przestrzeń wirtualną i mi ją odbije.
Odzew był już tego samego dnia wieczorem. Pani Kasia z kat.szat grafika https://www.facebook.com/katszat-grafika-510015022508668/  zaoferowała swoją pomoc. Wstępnie określiłyśmy swoje oczekiwania. Ja zabrałam się za dzierganie , Pani Kasia za  projekt. Po trzech dniach otrzymałam trzy propozycje logotypu. Wybrałam ten, który najbardziej mi się podobał. Ustaliłyśmy szczegóły: wygląd czcionki, kolorystykę.
Pani Kasia ujęła mnie swym profesjonalizmem i taktem. Sprawiła też, że częściej będę uczestniczyła w "wymiankach".








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz