czwartek, 25 kwietnia 2019

Poświątecznie o świątecznym bieżniku.

     Pierwszy raz, na trzy dni, odcięłam się od wirtualnego świata. Wyłączyłam internet, wyciszyłam telefon... Przez te kilka dni świat się nie zawalił... mimo, że nie zamieściłam na blogu wpisu, na instagram nie"wrzuciłam" zdjęcia... Odpoczęłam!
     I choć przedświąteczny czas to wariactwo sprzątania, gotowania, pieczenia, biegania po sklepach... To przyznam szczerze, że lubię to szaleństwo.
     Przygotowując się do świąt Wielkanocnych postanowiłam zrobić sobie małą przyjemność i udziergać bieżnik.


     Zainspirowało mnie zdjęcie na Instagramie https://www.instagram.com/p/Bq7VbZGgn9g/?igshid=5ffussd96wep. Mały bieżnik z czterech elementów spędził mi sen z powiek... Wiedziałam, że MUSZĘ GO MIEĆ! Byłam tak zakręcona na jego punkcie, że byłam go gotowa odrobić ze zdjęcia, jeśli w całej internetowej przestrzeni nie znajdę schematu na to cudo 🤯😱


     Szukałam tydzień z okładem... Aż wreszcie znalazłam.  Uwierzcie, cieszyłam się jak dziecko, które dostało wymarzoną, wyproszoną zabawkę 😂😂😂
Z kordonkowych zapasów wybrałam Muzę 20 naszego polskiego producenta (łódzkiej Ariadny) w kolorze ecru. Dopasowałam szydełko 0,9 i ochoczo wzięłam się do pracy 💪
A ponieważ bieżniczek miał być niespodzianką dla reszty Rodzinki, starałam się dziergać ukradkiem. I po cichutku liczyłam, że jak już położę go na świątecznym stoliku, to usłyszę głośne WOW! A co?!? 😉


     Nie obyło się bez prucia... Pierwsze elementy połączyłam w rogach tak nieszczęśliwie, że wyszedł mi gigantyczny supło-splot... i , jak to mówią moje Dzieci, masakrycznie niewyględne "cuś". No przecie nie mogę zostawić czegoś, co mnie będzie swym wyglądem kuło w oczy! Sprułam, pokombinowałam i  osiągnęła efekt, który mnie zadowalał 😎


     Ponieważ działałam "tajnie", to dzierganie dłużyło się niemal w nieskończoność... I o mały włos bieżnik nie doczekałby się prezentacji, cisnęłabym go w kąt, by chwilę później wsadzić do "szuflady ufoków" i zapomnieć o nim na wieki... Wyłożyłam się na obróbce 🙊 Na krótszym boku brakowało jednego "łuczka", na dłuższym... o jeden było za dużo. Sprawę rozwiązałoby dorobienie jeszcze jednego rzędu elementów ale... wtedy musiałabym też dorobić sobie fragment stolika...
Pewnego wieczoru "coś mnie tknęło" jeszcze raz, fragment po fragmencie przestudiowałam cały schemat, przeliczyłam gotowe motywy i stwierdziłam, że schemat obróbki jest "do duszy"... I co ja biedna z tym pocznę?


     Zaserwowałam sobie motywacyjnego "kopniaka" i,  metodą prób i błędów,  zakończyłam obróbkę. Koniec zwieńczył dzieło 💪🙏🌸   Jak się okazało odrobina kreatywności jest wielce przydatna, efekt dodał mi wiary we własne siły i możliwości.


     Bieżnik,  tak jak sobie wymarzyłam, zebrał rodzinne, wielkie WOWy. Uroczyście "wjechał" na stolik w Wielką Sobotę, dając mi tym samym dyskretny znak, że warto było się postarać, i że zasłużyłam na odrobinkę świątecznego lenistwa 😉🐣🐤🐰



     Bieżnik w moim wydaniu składa się z 21elementów.  Jeden kwadratowy motyw ma wymiary 13x13cm. A całość 105x48cm.

Schematu nie podam na tacy ;) Ale podpowiem gdzie go znaleźć... Pinterest, użytkownik Szydełkowy Zakątek, tablica "zrobione" . Powodzenia :)



piątek, 12 kwietnia 2019

Czas na wielkanocne koronki.

     Za oknem szaro, ponuro... Pada śnieg, który roztapia się zaraz po zetknięciu z ziemią.  A do tego przenikliwy wiatr... Zimowe kurtki już wyprałam, wyczyściłam i schowałam w trudno dostępne miejsca w szafie. I jak głupia cieszyłam się z pierwszych wiosennych piegów, które pojawiły się na mojej twarzy w jeden z cudownych, słonecznych weekendów... Gdzie ta wiosna?!?!?!?!?
      Może to i dobrze... dzięki temu otulając się kocykiem mam troszkę wiecej czasu na dzierganie. Barowa pogoda sprawiła, że mam swoją wymarzoną koniakowską koronkę do wielkanocnego koszyczka 🤗


     Ciągle jeszcze uczę się. Przekonuje, że umiejętność posługiwania się szydełkiem to dobry punkt wyjscia ale... brakuje mi "koniakowskiego" wyczucia przestrzeni. Kilkunastokrotne prucie staje się pewną prawidłowością... Element, który sobie wymyśliłam do kolejnego wianka, czyli okrążenia, okazuje się zbyt mały... albo przeciwnie, zbyt duży. Ale ta nauka przez błędy daje mi wiele satysfakcji 😊


     Kiedyś, dawno temu koronka koniakowska odstraszała mnie bogactwem elementów,  cienkością nici i szydełka... Od pięciu lat jestem Nią zachwycona. Tym bardziej, że widzę jak ewoluuje.  Koniakowskie Koronkarki idą z duchem czasu i prócz tradycyjnych serwet dziergają również poszetki, piękną biżuterię, wyjątkowe ślubne parasolki, bombki, świąteczne ozdoby, czy nawet (tak ostatnio popularne) łapacze snow. Koniakowskimi koronkami interesują się również wielkie domy mody.
     Nigdy nie osiągnę kunsztu Wielkich Mistrzyń tej koronki. Czerpię po prostu wielką radość z heklowania 😍


     Koszyczek będzie piękny. Muszę jednak przyznać, że robiąc tę koronkę inspiracją były dla mnie dwie Mistrzynie, Mariola Wojtas i Beata Legierska.


     Koronkę zrobiłam z białego kordonka DMC Babylo 40 używając szydełka 0,6.
     Teraz rzucam się w wir przedświątecznego sprzątania i pieczenia. Miały być jeszcze akrylowe jaja ozdobione koniakowską koronką,  ale chyba braknie mi na nie czasu. Pociesza się myślą, że za rok też będzie Wielkanoc... A skoro koszyczek już mam piękny, to będę miała czas na jajka...za rok 😉🤣