piątek, 23 grudnia 2016

Boże Narodzenie

Zdrowych, spokojnych, pachnących piernikiem Świąt. Życzę Wam, i sobie, aby udało się nam zatrzymać w biegu i celebrować ten najbliższy czas w gronie Osób bliskich sercu.
       Wszelkiego dobra !

















poniedziałek, 19 grudnia 2016

Bombki

W tym roku, po raz pierwszy, zrobiłam bombki dla siebie :) Jestem z tego powodu szczęśliwa, bo do tej pory robienie bombek nie było mi obce, ale zawsze znajdowało się tylu bliskich i dalszych znajomych, że dla mnie już nic nie zostawało :( Tym razem zaparłam się, nikt nie dostał "mojej" bombki.
Już w tym tygodniu zawisną na choince. I choć reszcie Rodzinki też się podobają, to bez wątpienia najbardziej będą cieszyć moje oczy :)


Po raz pierwszy na bombkach pojawiły się motywy koniakowskie: szyszki, kwiotki ze strupkami, gwiazdki.


Motywy, które poznałam w tym roku i próbuję wykorzystać ich piękno :)





Ciągle je poznaję i to odkrywanie daje mi dużo twórczej frajdy. Koniakowskie motywy wymagają dużo wyobraźni przestrzennej, dużej kreatywności łączenia, bo nie wszystkie motywy można kompilować obok siebie.





Niektóre z moich ozdób są bardzo "ażurowe", jak chociażby ta powyżej. Niektóre bardziej "bogate", z większą ilością elementów, jak ta poniżej :)


Wszystkie powstały z wielką radością.








Ilość koniakowskich motywów jest tak ogromna, że każda z moich bombek jest inna, co cieszy mnie ogromnie.








Powstają jeszcze kolejne, w sumie będzie 12 bombek, każda inna. Wszystkie z koniakowskimi elementami :)
Wszystkim, którzy czytają mojego bloga, życzę spokojnych,zdrowych, pachnących piernikiem, spędzonych z najbliższymi Świąt Bożego Narodzenia. Byśmy w tym bogato udekorowanym czasie znaleźli spokój, wytchnienie, miłość, zrozumienie, aby dane nam było zatrzymać się w biegu, odetchnąć, cieszyć się bliskością Najukochańszych i odpoczywać.








środa, 7 grudnia 2016

Kiermasz...

Kiermasz szkolny. Konkurs Bożonarodzeniowy i to rodzinny. Na sam dźwięk tych słów, które wypływają z ust moich dzieci, cierpnie mi skóra. Dzieci na szczęście ochoczo uczestniczą w tego typu akcjach same. Ale znaczące spojrzenia nauczycielek i sformułowana, które padają podczas wywiadówki:  "liczymy na Panią", "czy w tym roku także zobaczymy piękne ozdoby", sprawiają, że czuję się coraz mniej komfortowo. Na dodatek w tym roku mam wyjątkowe "urwanie kapelusza".
Tym razem to post o tym, jak sobie dzieci poradziły z tym, co im przekazałam... Jestem DUMNA z tego co powstało, jestem DUMNA z Dzieci :)
Mając wyjątkowo mało czasu dałam im udziergane i usztywnione gwiazdki, kupiłam kleje, wstążki, brystole. Wyciągnęłam wykrawarki i kolorowe papiery, ozdobne bileciki, włóczki. W pędzie pokazałam pomysły na Pintereście i Stylowych. Ucałowałam kochane pysie. Życząc powodzenia i prosząc, by miały na uwadze swoje bezpieczeństwo pobiegłam załatwiać własne sprawy.


Po powrocie rozczuliłam się na maxa. Kuchnia przypominała pobojowisko, stół przykleił do siebie masę ścinków, kartek i różnych przedmiotów, nawet kubki. Ale porozkładane w pokojach, na biurkach i podłodze dzieła rekompensowały wszystko. Wieniec z robionych po raz pierwszy pomponów był dla mnie idealny :)
Cała masa kartek :




















 I wreszcie pomysł Syna, w dwóch identycznych wersjach (jeden na konkurs i jeden dla mnie).



To nic, że szydełkowe gwiazdki są moje. Rozpiera mnie duma, że moje dzieci potrafią czarować :) ...przynajmniej moje serce :)

wtorek, 29 listopada 2016

Nowe życie :)

Uwielbiam adwent. Pomijając przedświąteczny wir sprzątania i gotowania to dla mnie magiczny czas. Robię z dziećmi ozdoby (także na szkolne kiermasze). Wspólnie pieczemy ciasteczka. Obiektywnie mogę stwierdzić, że to nasz najbardziej rodzinny okres. Ale nie rozczulajmy się...zdecydowanie sprzyjają temu długie wieczory, aura, dzięki której nikomu nie chce się wyściubić nosa na dwór i dziecięce odliczanie dni do Wigilii sprzężone z chęcią do działania :)
Dla mnie to też okres oczekiwania na przyjście Jezusa, a właściwie bardziej czas na danie sobie szansy na "odrodzenie", na duchowe (i nie tylko) "nowe życie", na przeżywanie wszystkiego zdecydowanie bardziej intensywnie.
Nowe Życie pojawiło się też w moim otoczeniu. Synek Przyjaciółki :)  Nienarodzony jeszcze Maluszek sprawił, że poczułam nagłą potrzebę szydełkowego działania. Pomysłu na kocyk szukałam jakieś 2 tygodnie. Kolejny tydzień to czas na szukanie włóczki i dobieranie kolorów.






Wybór padł na Cotton Light DROPS. 50%bawełny i 50% poliestru, ponieważ nie miał to być kocyk do otulania. Miał być kocykiem do wózka i do rozkładania w różnych miejscach, by położyć na min Maleństwo. A co najważniejsze miał być łatwy do utrzymywania go w czystości (czytaj: do prania w pralce).





Kolory dla Chłopaka, ale i dla Mamy, która lubi zielenie, żółcie, brązy. Czerwień, by ożywić kolorystykę :)
Inspiracja na wzór znalazła się w internecie, tyle tylko, że to płatny wzór. Troszkę nawet niedoskonały, bo nie tłumaczył w jasny sposób jak łączyć kolory, by przy pasiastym przebiegu włóczki nie było to widoczne na brzegach :(    Dla chcącego nic trudnego, więc po kilku dniach działania i prucia jednocześnie, opracowałam swoja metodę.





Kocyk powstawał trzy tygodnie, bo w tak zwanym międzyczasie, działy się także inne szydełkowe twory. Zużyłam na niego 10 białych 50 gramowych motków i 6 kolorowych w tej samej gramaturze (butelkowa zieleń, czerwień, brąz, musztardowy i dwa oliwkowe).


Cały kocyk ważył zatem 80dag. Jego wymiary były nieco większe od standardowych kocyków i kołderek dla dzieci i wynosiły 1,5x1m.
Całość kocyka zyskała jeszcze obwódkę z półsłupków w oliwkowym kolorze - stąd drugi motek tego koloru.
Maluszek został już kocykiem obdarowany, a ja noszę się z zamiarem poczynienia kolejnego, w pastelowych kolorach, gdyż jedna z moich Anielic domaga się takiego z całą stanowczością.

Spostrzegawczy zapytają zapewne co z dwoma kremowymi motkami Muskat DROPS. Powstały z nich podkładki pod talerze, ale o tym już w innym poście :)




niedziela, 27 listopada 2016

W poszukiwaniu koronek.


Pogoda już nas nie rozpieszcza. Listopadowe słoty mieszają się z przymrozkami i pierwszymi opadami śniegu. Każdy mniej pochmurny dzień witamy z ulgą, a ten słoneczny wychwalamy ile tylko możemy.
Ja dzisiejszą suchość chodników przywitałam uśmiechem od ucha do ucha. A widząc słońce nieśmiało przebijające się przez chmury, zarządziłam Wielkie Wyjście!
Mieszkając na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej piękne krajobrazy ma się w zasięgu spaceru. W kwietniu, po dłuższej przerwie, oddano publiczności odrestaurowany Zamek w Pieskowej Skale, a że trzeba wykorzystać piękny dzień, właśnie tam udaliśmy się na wycieczkę :)
Przemiany architektoniczne ilustruje nam film:
https://www.youtube.com/watch?v=6CAREffFJ2A

Wszystkie informacje dotyczące zwiedzania, cen biletów, itp. znajdziecie na stronie:
http://pieskowaskala.eu/


Wdrapując się pod bramy zamku złapałam całkiem sporą zadyszkę, ale widoki z dziedzińca zrekompensowały cały wysiłek. Spędziłam tu najprzyjemniejsze dla oka 3godziny tej jesieni :)















Walory architektoniczne to niewątpliwy atut tego przepięknego Zamku. Są jeszcze przepiękne wnętrza. Muszę się przyznać, że ostatnio (trochę ze względu na cykl, do którego zbieram materiały) moją uwagę zdecydowanie przykuły koronki. Z zachwytem wpatrywałam się w obrazy, na których postacie z ubiegłych epok ubrane były w stroje z koronkowymi kołnierzami, mankietami, gorsetami. Podziwiałam warsztat malarzy, dzięki któremu w tak precyzyjny sposób oddali mięsistość aksamitów i  delikatną filigranowość koronek. Uczta dla oka :)
Ekspozycję stanowią też meble różnych stylów. Pewna otomana sprawiła, że puściłam wodze fantazji... Zobaczyłam się w tej otomanie z szydełkiem w ręku, otulona ciepłym, czesankowym pledem... obok mnie na stylowym stoliczku filiżanka z herbatą goździkową, migdałowe ciasteczka...a po drugiej stronie otomany ... coś na widok czego dostałam na chwilkę "małpiego rozumu", a moja rodzinka zaczęła znacząco na mnie spoglądać bym natychmiast się "ogarnęła"... STOLICZEK DO ROBÓTEK RĘCZNYCH!!!


Ten pochodzący z 2ćw. XIXw. mebel wzbudził mój ogromny zachwyt :)
Cieszę się, że tego typu eksponaty znajdują się zbiorach muzealnych. 

To było piękne niedzielne popołudnie. Wszystkich Was, którzy mają chęć oglądania naszego pięknego kraju, zapraszam w to magiczne miejsce. 


(zdj. z internetu)