sobota, 21 kwietnia 2018

Wiosenny bieżnik

     Wiosna w tym roku przyszła i od razu pokazała, kto rządzi 😉 Zaczynam się zastanawiać, czy temperatura przekraczająca 25stopni w połowie kwietnia jest naturalną koleją rzeczy i jak będzie wyglądało lato...
     Postanowiłam zrobić sobie prezent na Wielkanoc i spleść wiosenny bieżnik na mój stół w salonie. No przecież nie może być tak, by szewc bez butów chodził... Ostatnimi czasy wydałam swoje cztery bieżniki znajomym... Wzoru szukałam w internetowych czeluściach, bo miałam spore wymagania. Miał być robiony w całości, ale nie filet, no i nie z drobnych elementów, bez zatrzęsienia pikotków, subtelny. Po dwóch dniach spędzonych w wirtualnym świecie dostałam oczopląsu i nie umiałam zdecydować się na jakikolwiek pomysł 😱 
     Maxi Madame Tricote czekało i zerkało na mnie z szafki. No przecież nie można długo wytrzymać bez dziergania...  Wyciągnęłam z szafki moje gazetki, kolejne kilka godzin spędziłam na podłodze, bo na stole już się nie mieściłam. Znalazłam schemat!!!

      Oczywiście nie spełniał moich wcześniejszych założeń w żadnym punkcie... Wybrałam elementy i to dość drobne, pikotki też się znalazły 😉  Na dodatek elementy łączone były w taki sposób, że obrus tworzył długi, dość wąski romb. Zmieniłam ułożenie, czyli przesunęłam schemat o 90͒ , zrezygnowałam ze spiczastych rogów i brzegi bieżnika ułożyłam prosto. Powstał rozciągnięty sześciobok.

     Bieżnik ma wymiary 60x115cm. Kordonek Maxi Madame Tricote w kolorze ecru, mój ulubiony jeśli chodzi o grube kordonki. Szydełko 1,25.



     Elementy komponują się mało subtelnie, sprawiają mięsiste, miękkie wrażenie. Obrusik jest gęsty, mało "przejrzysty", ale skradł mi serducho już podczas dziergania 💕

    
      Wydaje mi się nieco rustykalny, ale chyba właśnie w tym tkwi cały jego urok. Kiedy po praniu wyjęłam go z pralki (tak! wszystkie robione przez siebie koronki piorę w pralce!) byłam pozytywnie zaskoczona, forma i kształt świetnie się trzymały, wystarczyło wysuszyć na płasko i uprasować.




















        Zdążyłam przed Wielkanocą! Na Święta leżał na moim stole i cieszył oczy 😃



















      Schemat pochodzi z gazetki "Robótki ręczne" 3/2006, element ma zaledwie 5 okrążeń i jest bardzo prosty, dzierga się go niezwykle przyjemnie.


      Przyznam Wam szczerze, że zamarzył mi się obrus z tych elementów, wielgaśny obrus, na gigantyczny stół...





piątek, 13 kwietnia 2018

Kołnierzyk

      Boże Narodzenie już dawno za nami. Prezenty już dawno rozdane ... więc oficjalnie mogę pisać o tym, co wręczone zostało i cieszy obdarowanych 😁.
Prac, które powstawały do szuflady pod hasłem "prezent" było całkiem sporo, królowały gwiazdki, bombki, gwieździste serwety, bieżniki w zieleniach, czerwieniach o typowo bożonarodzeniowych wzorach. Ale jedna praca była wyjątkowa...kołnierzyk.
     Po raz pierwszy robiłam element stroju, po raz pierwszy z motywów koronki koniakowskiej. Dokumentowałam fotograficznie każdy etap pracy 😉 Dopiero ostatnie zdjęcie to efekt finalny, ukrochmalony, odprasowany.


      Wymyśliłam sobie, że najbliżej szyi będzie łuk z kwiatków "ze strupkami" czyli  kwiatek 3D. Ten malutki element jest niezwykle plastyczny i nadzwyczaj urokliwy. Przyznam szczerze, że to mój ulubiony motyw w koronce koniakowskiej. Uwielbiam serwety z tym elementem 😍 Kwiatuszki w rzędzie najbliżej szyi połączyłam tylko jednym pikotkiem, to pozwoliło uzyskać łuk kołnierzyka i w bardzo naturalny sposób nadało mu dużą plastyczność.
     Kolejny rząd to "koszyczki", motyw który przez sporą ilość pikotek pozwoliłby mi przyłączyć elementy w kilku miejscach, w zależności od potrzeby. Jest przy tym również niezwykle plastyczny a swoim wyglądem przypomina ananaski. Zdjęcie powyżej to zasługa małych rączek mojej Ośmiolatki, która wykorzystała moment mojej nieuwagi i sprytnie, w ramach potwornego nudzenia się, ułożyła taki kwiatuszek. Muszę przyznać, że ma u mnie wielkie lody za tą aranżację 😉🍧🍨🍦 


     Te dwa rzędy kołnierzyka robiło się łatwo i przyjemnie. Sam pomysł i efekt, który "wydziergałam" sprawiał, że "puchnęłam z dumy" i robótka "paliła" mi się w rękach .


"Koszyczki" spięłam rzędem "kobyłek" czyli łańcuszkiem z 5 oczek. Kołnierzyk miał piękny łuk.
I zaczęły się schody... Każdy kolejny pomysł prułam, dziergałam i znów prułam... Elementy, które chciałam umieścić w tym projekcie były zbyt duże i zaczynał mi brzydko falować 😢 Po pięciu dniach prób i prucia wreszcie doszłam do wniosku, że motyw trzech kółeczek będzie najlepszy. Dziś wiem, że to nie był najlepszy pomysł, kółeczka nie ułożyły się w kołnierzyku tak jak bym chciała. Ale mimo wszystko jestem z niego dumna, bo obdarowana nim Osoba jest zachwycona 😊



     Sznureczki do wiązania dorobiłam do gotowej, upranej i wykrochmalonej pracy. 

  
     Do tematu kołnierzyków na pewno jeszcze wrócę 😁