środa, 22 lutego 2017

Elegancja chusteczek.

Trzysta lat temu musiałybyśmy się wbić w gorset, kilka halek, założyć fikuśny panier lub fortugał, który modelował suknie... tylko po to, by podkreślić swą wąską kibić. By wzdychali do nas utrefieni panowie w przykrótkich gatkach i perukach na głowie, zachwycający się naszą talią osy. Dzielni ci mężczyźni służyliby nam rycersko swym ramieniem, gdybyśmy postanowiły zemdleć w dowolnej chwili (bo skrępowane gorsetem nie mogłybyśmy złapać tchu).
Dwieście lat temu żyłybyśmy w czasach empire i nosiły bardziej romantyczne stroje, które podkreśliłyby nasz wdzięk i kobiecość przesunięciem pasa pod biust. Nasi rycerze nosiliby wysokie buty, wąskie porcięta, fraki odkrywające kamizelkę oraz wysoko zapiętą koszulę z apaszką.
Sto lat temu jak donosi Ilustrowany Kuryer Codzienny już bez tiurniur i krynolin : " Dla strojów wybrano modele półdługie, a jedynie młodym paniom dozwala moda na noszenie krótszych spódniczek. Talia uległa więc skróceniu, w przeważnej natomiast liczbie modeli zauważyć można rozszerzenie pleców i oswobodzenie szyi. Krótkie również są wszystkie żakieciki, przybrane skromnie, lecz wytwornie. Przy niektórych, jako efektowny dodatek, daje się zauważyć lekki szal, zgodny w tonie z kolorem stroju, przeważnie sporządzony z jedwabiu i podobnych materyi, przybrany haftami, naszywaniami i t. d.
Na ogól robią modele bardzo dobre wrażenie, jakkolwiek wybitnie akcentują konserwatyzm wiedeński."    (link do strony : http://100lattemu.pl/styl-zycia/moda/25465-wiosenna-moda-na-r-1917)
Spytacie zapewne... po co tak długi wstęp?  Chodzi o cechy wspólne :) Na przestrzeni wieków niewiele się zmieniło. Absolutnym "must have" były przez setki lat parasolki, które chroniły przed nieprzyjaznymi warunkami atmosferycznymi a także przed słońcem (taki odpowiednik współczesnego kremu z filtrem ;) ) oraz eleganckie chusteczki. Te niewielkie skrawki materiału (często noszone za stanikiem, kieszeni wtedy nie znano) służyły do powachlowania się przed omdleniem lub otarcia łezki emocji, która pojawiła się w kąciku oka.
Parasolki już też odeszły do lamusa, czasem jeszcze widuję je na ślubnych zdjęciach w rękach Panny Młodej, taki ślubny look. 
A co do chusteczek, z przykrością stwierdzam, że użycie eleganckiej chusteczki jest już rzadkością. Uosobieniem właściwego zachowania i savoir-vivre'u jest brytyjska królowa Elżbieta II. Osoba, przy której należy wiedzieć, w którym momencie i po co takiej chusteczki się używa. I co należy zrobić kiedy Ona jej użyje i w jaki sposób :)


Ciągle, na szczęście, jeszcze widuję takie chusteczki w rękach starszych pań a także, coraz częściej, u młodych, którzy szczególną wagę przykładają do zasad etykiety. I słusznie!!! Prócz wpojenia zasad dobrego wychowania przyjemnie mieć przy sobie piękny drobiazg :)
Dziś o takich chusteczkach...


Chusteczki od lat piękna koronką ozdabia moja Mama. Do ich powstania potrzebny jest batyst i cieniutki kordonek.


Batyst, dziś już trudno dostępny, to tkanina o delikatnej fakturze, bardzo cienka, czasami przezroczysta. Jest tkana splotem płóciennym i bielona, włókna w niej użyte to bawełna lub jedwab czasem  len. Na chusteczki najlepszy jest batyst nieprzezroczysty, bawełniany.


Delikatność takiego materiału powoduje, że przed obdzierganiem go szydełkową koronką nie należy podszywać linii brzegowej, gdyż spowoduje to powstanie grubego rantu, który będzie się prezentował mało efektownie.


Chusteczek jest całkiem sporo. Wybrałam haftowane. Małe dzieła sztuki. Dla mnie, to taka retrospektywna wycieczka, pierwsze z nich widziałam jako kilkuletnie dziecko. Pamiętam Mamę, która siada z szydełkiem i tworzy te małe cuda. Nie ukrywajmy więc, że przedstawione na zdjęciach chusteczki mają już kilkadziesiąt lat :) Ale upływ czasu nie odbiera im uroku :)





Przejdźmy do konkretów :) Batystowe chusteczki przywiozła moja Mama ze studenckich wojaży do NRD,  ponad 40 lat temu (były już haftowane). Melanżowy, bawełniany kordonek, grubość 80, także. Takie nici można kupić i dziś, ma je w swej ofercie DMC (to kordonki Special Dentelles).

 
Kordonek jednobarwny to już nić naszej rodzimej produkcji :)  Dobrze, ze w maminych zapasach jest go całkiem sporo, bo Ariadna zaprzestała już produkcji tak cieniutkich bawełnianych kordonków :( Mnie osobiście taka sytuacja zupełnie nie odpowiada, bo z latami szydełkowania coraz chętniej sięgam po cieniutkie nitki, coraz bardziej doceniając filigranowość takich prac.
Obecnie kordonek 80 kupuję w Czechach, ale jego gama kolorystyczna zawiera tylko biel i odcienie ecru. Kordonki DMC oferują nie tylko melanże ale także sporą gamę kolorystyczną, niestety są trudno dostępne w Polsce i  nie ukrywam, że ich cena nie należy do tanich.


Po latach materiał nie zżółkł, a kolory haftów i kordonków nie wyblakły :)






Koronkowe bordiury, to autorskie wzory mojej Mamy. Wzory oparte o słupki, półsłupki i pikotki :)
Trochę wyobraźni, chusteczka, kordonek, szydełko, małe czary-mary i gotowe :)



Moja Mama i Babcia od lat noszą takie chusteczki w torebkach. Mały, elegancki drobiazg może być pięknym dodatkiem. Niemy świadek wzruszeń...
























Chusteczki mają wymiary około 25x25cm. Gdy koronkowa bordiura jest szersza, są nieco większe.


Wszystkie bardzo kobiece, subtelne i delikatne.




Za kilka lat, kiedy przez moją torebkę przetoczą się już moje dzieci i przestanę nosić pampersy, nawilżane chusteczki, plastry, soczki i ciastka na wszelki wypadek, składane torby na duże zakupy... zmienię torebkę na kilka rozmiarów mniejszą. Zapanuje w niej porządek! I znajdzie się honorowe miejsce na takie małe cudo !!! Chusteczka elegancka :)